Wywiad z Marcinem Urbanem, miłośnikiem piękna w każdej jego formie – a od pewnego czasu zbieracza fascynujących przedmiotów z Japonii i Chin.
– Marcinie, przypomnisz mi proszę od ilu lat piszesz fraszki i wiersze?
– Zacząłem pisać w wieku 40 lat, czyli już 24 lata temu. Są one dla mnie sposobem opisania, a niekiedy również ośmieszenia rzeczywistości. Wymyśliłem pojęcie FRASZKOTERAPII, ponieważ jestem głęboko przekonany, że zgrabnie ułożone słowa z zabawną myślą potrafią wyleczyć ludzkie emocje.
– Jak to się stało, że zająłeś się malowaniem?
– Maluję dopiero od trzech lat. Zacząłem malować po przeczytaniu informacji, że malowanie pomaga w walce ze stresami. W moim przypadku ta teza całkowicie się potwierdziła, bo po kilkunastu minutach poruszania pędzlem po płótnie oczyszczam mózg z myśli o pracy zawodowej i związanych z nią kłopotach.
– A kiedy zainteresowałeś się kulturą Chin i Japonii?
– Wszystko zaczęło się od zakupienia książki WYZNANIA GEJSZY. To świetnie napisana fabularna opowieść mówiąca o realiach Japonii od okresu między I i II Wojną Światową, o okresie II Wojny i o latach późniejszych. Potem udało mi się zdobyć kilka ślicznych japońskich wyrobów porcelanowych, japoński papierowy parasol i starą, ręcznie wykonaną figurkę gejszy. Oczywiście mam też sporo książek, przewodników i płyt o Japonii. Jestem chemikiem, więc duże wrażenie zrobiła na mnie informacja, że pewien japoński chemik odkrył sto lat temu nieznany dotychczas rodzaj smaku i nazwał go “umami”, co po japońsku znaczy “dobry smak”. I ten rodzaj smaku jest teraz obecny w niektórych orientalnych potrawach. Równolegle zainteresowałem się kulturą Chin. Zbieram chińską ceramikę, wachlarze i wyroby z bambusa. Zwłaszcza zachwyciła mnie książka GENIUSZ CHIN, która dowodzi, że cywilizacja Chin wyprzedziła technicznie Europę o około 2000 lat. Z wielką przyjemnością oglądam dzieła malarskie z Chin i Japonii, które Ty, Agnieszko umieszczasz w Internecie.
– Marcinie, gratulując Ci serdecznie Twojej pasji, proszę, abyś podzielił się tutaj trochę azjatycką częścią Twojej twórczości, dobrze?
– Bardzo proszę:
“Fraszka o japońskim stylu”
Jeśli kobieta ma urok gejszy
to wokół świat się staje piękniejszy…
“Fraszka o Chinach”
Chiny – to wielka cywilizacja,
kraj wynalazców i myślicieli,
choć doniosłości chińskich osiągnięć
inni dość często nie rozumieli…
“Fraszka o egzotyce”
Robiąc japońską zupę
będziecie w domu mieli
potrawę egzotyczną,
lecz tylko dla… twardzieli!
A oto mój felieton o Chinach:
Marcin Urban
FELIETONY ŻYCIEM PISANE – felieton dwudziesty pierwszy
„O Chińczykach i szacunku do odmienności”
Bardzo dawno temu, kiedy miałem 17 lat, wydarzyło się coś, co przekonało mnie, że nie należy krytykować innych ludzi, dopóki nie pozna się dokładnie przyczyn ich postępowania.
Pamiętam, że wtedy w szkole na lekcjach geografii uczyliśmy się o Chinach. Nauczycielka wyjaśniła nam, że Chińczycy stworzyli pismo odmienne od naszego, w którym każdy znak wyraża inne słowo. Tłumaczyła, że Chińczyk chcąc przeczytać gazetę musi znać około 5000 znaków, oraz że specjaliści z różnych dziedzin, na przykład lekarze, fizycy lub chemicy muszą dodatkowo znać symbole określające słowa dotyczące ich branży.
Po powrocie do domu powiedziałem do mojego taty: „Wiesz… Chińczycy to głupcy!”
Na to tata, który był profesorem historii spokojnie spytał mnie: „A dlaczego tak uważasz?”
Wyjaśniłem: „No bo my tu w Europie wymyśliliśmy taki sposób zapisywania wyrazów, że korzystając z kombinacji dwudziestu kilku liter możemy zapisać każde słowo i każde zdanie. A Chińczycy mają dziesiątki tysięcy znaków i muszą się ich wszystkich nauczyć na pamięć!”
Wtedy mój tata bardzo spokojnie powiedział do mnie: „Pamiętaj, nigdy nie mów o kimś, że on jest głupi, dopóki nie zrozumiesz jego sposobu myślenia oraz nie poznasz warunków, w których ten człowiek żyje. Pozwól, że ci wyjaśnię, jak powstało chińskie pismo. Zacznę jednak od przypomnienia, że w Europie przez prawie dwa tysiące lat ludzie wykształceni, uczeni, prawnicy i urzędnicy posługiwali się łaciną. Język łaciński stał się uniwersalnym sposobem komunikowania. Używając języka łacińskiego pisano książki, kroniki i akty prawne oraz spisywano umowy między państwami. Chcę ci uświadomić, że to było dla całego naszego kontynentu niezwykle wygodne rozwiązanie, ponieważ w Europie mieszkają ludzie posługujący się na co dzień bardzo różnymi językami. Przecież mieszkają tu Portugalczycy, Hiszpanie, Francuzi, Niemcy, Szwedzi, Finowie, Polacy, Węgrzy, Włosi, Grecy i wielu, wielu innych. A słowa w każdym z tych języków brzmią inaczej. Chcę ci też uświadomić, że Chiny zajmują obszar większy od Europy i że w Chinach jest więcej grup językowych niż u nas. A tak się złożyło, że żaden z języków nie zdominował tego obszaru. I dlatego właśnie bardzo mądrzy władcy Chin stwierdzili, że skoro mieszkańcy ich ogromnego kraju nie mogą się ze sobą porozumieć mówiąc do siebie (bo nie rozumieją nawzajem swojej mowy), to należy stworzyć język pisany w formie znaków zrozumiałych dla wszystkich. Powiedzmy, że jakiś kupiec z północnych Chin przybył do południowych Chin. Chciał coś zaproponować tamtejszym kupcom, ale go nie rozumieli. Wtedy brał kawałek papieru i pisał na nim chińskimi znakami na przykład: ‘Mam z sobą 10 mułów. Chcę je wymienić na 5 wielbłądów’. I wszystko stawało się jasne!”
Przyznaję, że po wysłuchaniu tych wyjaśnień poczułem się bardzo głupio. Ale właśnie dlatego do dziś zapamiętałem te słowa i zawsze je sobie przypominam wtedy, kiedy w myślach zbyt pochopnie wysnuwam wnioski o czyjejś głupocie.
Wiele, wiele lat po opisanym powyżej wydarzeniu ułożyłem taką fraszkę:
Słowo o tolerancji
Nie oceniaj innych ludzi
miarką wziętą z twego życia
bo wyniki tych pomiarów
będą zawsze bez pokrycia…
Pozwól, aby ludzie byli
nieco inni niż twój wzorzec
bowiem, że coś jest „inaczej”,
to nie zawsze znaczy „gorzej”…
Na zakończenie wypada przypomnieć, że także papier został wynaleziony w Chinach i to już w pierwszym wieku naszej ery. W nasze strony wynalazek ten dotarł dzięki temu, że po bitwie w 751 r. Arabowie wzięli do niewoli chińskich papierników, dzięki czemu papier upowszechnił się na ziemiach arabskich. W Europie z trudem zyskiwał popularność, bo pergamin (wytwarzany ze skóry zwierzęcej) uważano za lepszy materiał piśmienny, choć był on bez porównania droższy. Dopiero w XII w. początkowo w Hiszpanii, a potem we Włoszech powstały pierwsze europejskie papiernie.
Również techniki drukarskie wynaleziono w Chinach znacznie wcześniej niż w Europie. Już ok. VII w. n.e. w Chinach drukowano teksty z matryc drzeworytniczych. Ze względu na wielką liczbę ludności potrafiącej czytać oraz wydajnie działające papiernie niektóre chińskie publikacje już w VIII i IX wieku osiągały nakład setek tysięcy, a nawet miliona egzemplarzy.
W roku 1041 pewien Chińczyk wynalazł ruchomą czcionkę, którą wypalał z gliny. Niedługo później zaczęto używać ruchomych czcionek z twardego drewna oraz z brązu. Dopiero pod koniec XV wieku druk ruchomą czcionką wynalazł niezależnie od wcześniejszych chińskich pomysłów Niemiec Johannes Gutenberg.
Jak z tego wynika – ludzkość nie wszystko zawdzięcza mieszkańcom Europy.
Marcin Urban