Potomek bajkopisarza, a zarazem jego imiennik Ignacy Krasicki opowiedział Smokowi pewną historię sprzed lat, gdy jako młodzieniec odwiedzał Chiny…
Odmawiając zabicia na jego oczach, a potem spożycia mózgu pewnej małpy w szacownej kantonskiej restauracji, musiał przyjąć ją od gospodarza w prezencie, tym samym ratując dobre imię chińskiego gospodarza…
Warszawska rodzina pana Ignacego powitała chińskiego goscia z mieszanymi uczuciami, gdyż był to psotnik jakich mało…
Gdy więc koncern piwny postanowił odkupić go celem krecenia z nim reklam, pomysł ten powitano radością.
Niestety, po kilku dniach małpę odwieziono, nie mogąc dać z nią sobie rady…
Zdesperowany pan Ignacy umieścił ją więc w zoo, ale że bardzo się jednak do niej przywiązał, co niedziela chodził w kolejnych latach do zwierzątka z wizytą…
Przyjaźń polski-chińska i ludzko-zwierzęca przetrwały więc, choć w tak nietypowej formie…