Rozmowy Agnieszki Puki Putkiewicz:
Andrzej Futro
W jakich okolicznościach się z nimi zetknąłeś?
Z robotnikami filipińskimi pierwszy raz w swoim życiu spotkałem się 2,5 roku temu. Kontakt ten jednak nie był bezpośredni i nie pracowaliśmy nawet w jednej firmie. Wykonywaliśmy po prostu swoje prace na jednej, dość dużej budowie. Wiekszy i szerszy kontakt z nimi zacząłem mieć troche ponad rok temu, gdy firma w której pracowałem w związku z brakami kadrowymi zdecydowała się na inwestycje właśnie w filipińskich pracowników fizycznych.
Jak długo razem pracowaliście? 3.czy zauważyłeś jakie różnice kulturowe?
Pracowałem z nimi na przestrzeni 8 miesiecy, po tym czasie zmieniłem pracodawce, jednak nadal czasami spotykam niektórych z tych filipińczykó na stopie zawodowej. Czy dostrzegłem jakieś różnice? Tak, ale zanim się rozwinę chciałbym zaznaczyć że w większości byli to wykwalifikowani pracownicy, mający za sobą często wieloletnie doświadczenie na półwyspie arabskim, więc ciężko mi jednoznacznie określić, czy niektóre z ich zachowań w pracy są naturalne. Czy jednak zostały im wpojone przez Arabów.
Filipińczycy z którymi pracowałem wszyscy byli masonami czyli po prostu murarzami, w swojej pracy strasznie dokładni ale przez to sporo wolniejszy od murarzy polaków czy obywateli krajów byłego związku radzieckiego. A różnice wydajności potrafiły być nawet 3krotne. W polsce może i nas na taką dokładność nie stać, ale za to na zachodzie? Czyli tej destynacji gdzie firma miała w planie wysłać tych robotników? Ich stać i wręcz tego żądają. Ale to rozmowa nie o tym. Filipińczycy żyją w uwielbieniu do swoich noży, jeden bogatszy od drugiego, część z nich sami zdobili. Cześć po pierwszej pensji tutaj kupowało sobie nowe ostrza, a rękojeść robili sami. Właśnie chęć rozdzielenia ich z nożami z powodów bezpieczeństwa był jednym z głównych osi spięcia. Filipińczycy mają też skłonność do niewolniczej wręcz pracy, jeśli każesz im przenieść coś dużego co leży na paletach to zrobią wszystko co w ich mocy żeby to zrobić,A robi polak? Szuka na budowie maszyny i jej operatora która zrobi to za niego i nie nigdy nie spotkałem się z sytuacją żeby mieli jakiekolwiek głośno wyrażane opinie dot decyzji przełożonych
Czy jakaś związana z nimi sytuacja jakoś szczególnie rzuciła Ci się w oczy?
Tak, wspominałem ci już, o pewnej potencjalnie bardzo niebezpiecznej sytuacji która zdarzyła się na osi nieporozumienia między filipińczykami a ukraińcami. Nie będe tutaj omawiał powód zajścia, bo to nic nie wniesie do kwesti filipińskiej. Ale podczas kłótni filipińczyk wyciągnął swój bogato zdobiony nóż, na co ukraińska część załogi bardzoszybko zareagowała i wyciągneła swoje. Z późniejszych rozmów dyscyplinujących, filipińczycy tłumaczyli się tym że oni tak załatwiają część konfilktów, bo kto ma ładniejszy i bogatszy nóż ma rację.
Jak ich wspominasz?
W kręgu wielokulturowym pracuje się ciężej, niż z ludźmi w naszej kulturze, mimo tego chłopacy z filipin byli otwarci, nie marudzący. A ich śniadania w pracy zostały legendą i szczęsliwy ten kto mał okazję spróbować. W mojej opini jeśli tak jak w moim wypadku nauczył filipińczyków naszego podejścia do pracy przed nami, to nie się czego bać ;). Jeśli nie, to oni też mogą być znaczącym atutem firmy, będzie trzeba im jednak poświecić trochę więcej czasu żeby mogli się dostosować
Z poważaniem
Andrzej Futro