Wywiad z Anią, która na Krecie wzięła parę tygodni temu ślub… z sobą samą

Ludzie

Aniu, zaprosiłam Cię, byś na Smoku i Feniksie opowiedziała o tym ważnym dla Ciebie wydarzeniu, gdyż słyszałam, że jest ono od kilku lat często praktykowane w Japonii (i jeszcze paru krajach). Skąd jednak u Ciebie, Polki, ten pomysł?

– Zainspirowała mnie do tego, Agnieszko, parę miesięcy temu moja metorka, która kilka lat temu dokonała na swojej podwarszawskiej działce podobnego aktu.

Jak to u Ciebie z kolei wyglądało w praktyce?

– Ceremonia odbyła się jak już wspomniałyśmy na Krecie nad brzegiem morza, wieczorem, w towarzystwie kilkunastu kobiet i jednego szamana.
Miejscowa szamanka ułożyła z kamieni krąg, do którego włożyła przedmioty mocy i okadziła tę przestrzeń i nas białą szałwią.
Wtedy na bębnie zagrał towarzyszący nam szaman, ten mężczyzna także był mieszkancem Krety.
Następnie wypowiedziałam słowa przysięgi i nałożyłam pierścień.

Czy włożyłaś weń słowa o wierności sobie?

– Tak, że nigdy siebie nie opuszczę i będę dla siebie zawsze najważniejsza.

Czy któraś z towarzyszących Ci kobiet dokonała też wtedy tego aktu?

– Tak, kilka z nich.

Co czujesz teraz, parę tygodniu później, po powrocie do Polski?

– Czuję wdzięczność do wszechświata, że się na ten krok zdecydowałam, radość życia, spokój i pełnie oraz poczucie,że jestem dla siebie wystarczająca i nie muszę szukać miłości na zewnątrz, bo mam ją w sobie. To daje większy luz w życiu i dystans do tego, co na zewnątrz.

Tego Ci życzę, byś wytrwala w tym postanowieniu i byś odtąd adekwatnie o siebie dbała.

– Dziękuję.

 

Comments are closed.